Tajemnice stereoskopowych slajdów ukazujących Wołomin w 1927 r.
Wołomińskie wspomnienia przybywają z Francji
Z Francji pochodzi bardzo interesujący zestaw zdjęć stereoskopowych na szkle (6 x 13 cm), które wykonano w sierpniu 1927 roku. Ukazują głównie podwarszawski Wołomin i okolice. Na niektórych slajdach znajdują się podpisy w języku francuskim i dokładne daty. Wśród “wołomińskich” slajdów znajdują się dwa, które wykonano w Warszawie. Napis na pudełku “…Varsovie no II” może także świadczyć, że zdjęć przedstawiających Warszawę było więcej. Wielka szkoda, że slajdy zostały kiedyś rozdzielone (zniszczone?)
Slajdy znajdują się w oryginalnym pudełku z epoki (takim, w jakim sprzedawano nienaświetlone płytki). Na pudełku znajduje się zadrukowana naklejka z informacjami producenta: Wellington & Ward. Elstree. Londres. N`ouvre qu`a la lumierė rouge (otwórz tylko przy świetle czerwonym). Na drugiej mniejszej naklejce znajdują się zapiski właściciela: Vołomin. Les plages (plaże). Varsovie no II. Z drugiej strony taki sam napis (nazwa własna tu jednak zapisana poprawnie): Varsovie No II. Wołomin – plages.
Zawartość pudełek to najprawdopodobniej zdjęcia pamiątkowo – rodzinne. Ukazują ludzi pozujących na ulicach Wołomina i w czasie wypoczynku nad popularnymi przed wojną wołomińskimi gliniankami – tzw. Pięciosążniówką (istnieje resztka) i Babskim Stawem (nieistniejący).
Na plaży przy gliniankach w Wołominie. Z tyłu cegielnia
Tajemnica pokoju na Solcu
Jeden slajd przedstawia katedrę prawosławną na warszawskiej Pradze. Jeden wykonano w mieszkaniu na Powiślu przy ul. Solec 73. Pod tym adresem przed II wojną światową znajdował się budynek należący do Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce. Na slajdzie widać kobietę siedzącą w fotelu obok mężczyzny na metalowym łóżku. Mężczyzna to najprawdopodobniej wojskowy (na ścianie wisi zdjęcie ukazujące grupę oficerów). Kobieta raczej nie jest jego żoną (chyba nie przeszłoby wieszanie kobiecych aktów, które widać na ścianie). Wygląda jak ktoś, kto jest raczej gościem. Ale jest z mężczyzną w pewnej familiarnej relacji (opiera głowę o jego ramie). Napis na szybce wykonał sam gospodarz, który pracował zapewne we Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce w latach 1924-1927 (napis po francusku “…1924-1927, mój pokój, ul. Solec 73”).
Tajemnicza para w pokoju na ul. Solec 73
Fragment napisu ze slajdu
Może właśnie ten slajd jest kluczem do wyjaśnienia historii “wołomińskich” zdjęć? Czyżby stereoskopowe slajdy miały być pamiątką z Polski? Można hipotetycznie uznać, że fotografem był francuski oficer z misji wojskowej trochę fotografował miasto (zdjęcia, poza jednym, nie zachowały się) i przyjaciół z Wołomina na wspólnej letniej wycieczce. Może dziewczyna z jego pokoju to polska przyjaciółka (narzeczona?). Czy jedyne nazwisko, jakie zapisał na slajdzie – Uchmański, świadczy, że był to ktoś dla niego ważny? Rodzina? A może była to rodzina dziewczyny z pokoju?
Ze zdjęciem wykonanym w służbowym pokoju (można to rozpoznać choćby po wyposażeniu, a szczególnie po kąciku “kuchennym” z filiżankami i innymi akcesoriami mogącymi się przydać, gdy przyjdą goście) wiąże się jeszcze jedna ciekawa historia. Slajd składa się z dwóch zdjęć umieszczonych obok siebie, tak jak w przypadku zdjęć 3D. Jednak tak naprawdę nie jest w zasadzie stereoskopowe! Najprawdopodobniej fotografią “matką” jest ta z lewej strony. Jest wyraźnie jaśniejsza. Tak spreparowane 3D (dzisiaj też “podrasowuje” się tak zwykłe zdjęcia), nie jest oczywiście tak samo przestrzenne, jak “prawdziwe”. Nie ma w zasadzie żadnego przesunięcia, ale gdyby nawet sztucznie je stworzono przycinając odpowiednio fotografie (kosztem obrazu), ten sam kąt widzenia bardzo zredukowałby przestrzenność. I tak się dzieje w przypadku tego slajdu, co mogą Państwo sami zobaczyć w galerii 3D.
Obie części są identyczne, nie mają charakterystycznego przesunięcia, kluczowego w przypadku stereoskopii. A do tego że większość uszkodzeń obrazu – rysy, plamy itp. są dokładnie w tych samych miejscach na obu połówkach! Może to świadczyć, że “sztuczną” przestrzenność uzyskano z pojedynczego zdjęcia i to dopiero jakiś czas po jego zrobieniu. I w tym czasie zdjęcie zostało podrapane. Oczywiście później w czasie użytkowania w stereoskopie, na slajdzie pojawiły się kolejne zadrapania. I te są różne na obu połówkach.
Tak samo zrobiono w przypadku slajdu przedstawiającego wylot ul. Wileńskiej przy kładce nad kanałkiem (w galeriach nr 2). Jednak coś poszło nie tak i slajd w oryginale wygląda technicznie nieciekawie.
Major Maryan Esman. Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego
Być może oficer był polskiego pochodzenia, lub założył rodzinę w Polsce. Nie byłoby to jakieś wyjątkowe. W tej samej misji do 1927 roku pracował np. Maryan Esman, francuski major, który osiadł w Polsce na stałe w 1928 roku, ożenił się z Polką, został nawet wiceprezesem PZPN. Prawdopodobnie w 1927 roku miała miejsce cykliczna wymiana pracowników misji.
Papierowa niespodzianka i piłkarze "Huraganu"
Szklane slajdy są przekładane cienkimi bibułkami, które chroniły je przed stykaniem się ze sobą (co mogło skutkować zarysowaniami). Ciekawostką jest, że na jednej z bibułek narysowano odręcznie ołówkiem zarys części francuskich Alp z zaznaczonymi ważnymi szczytami m.in. Mont Blanc.
Bibułka z pudełka ze slajdami stereoskopowymi z Wołominem
Wołomin ul. Wileńska w 1927 r.
Na jednym ze zdjęć wykonanych na ul. Wileńskiej można odczytać napis po francusku “Przed domem ojca Uchmańskich”. Czyżby był to ojciec braci Juliana i Jerzego Uchmańskich, zawodników słynnego wołomińskiego Klubu Sportowego Huragan? Widoczna po lewej kamienica (druga od lewej), szczęśliwie stoi do dzisiaj. Wiele okolicznych domów, zbudowanych przed wojną, nie miało tyle szczęścia pod “opieką” komunistycznej władzy.
Producenci slajdów do aparatów stereoskopowych i stereoskopów, tacy ja np. Jules Richard, sprzedawali także praktyczne automatyczne kopiarki (np. Verascope Automatic Inverseur). Urządzenie pozwalało zamienić negatywowy obraz na pozytyw na szklanych płytkach o wymiarach 6 x 13 cm. Światło pochodziło z 25 watowej żarówki (przy standardowym wówczas napięciu 115 wolt). Kopiarkę wyposażona była w licznik czasu naświetlania, co upraszczało całą procedurę. W światłoszczelnej skrzyneczce można było wyprodukować (w zakładzie fotograficznym lub w domu) wiele kopii stereoskopowych slajdów. Jednak “domowe” wywoływanie zdjęć, mogło skutkować dramatyczną utratą jakości. Fatalne w skutkach okazało się “podrasowanie” zwykłych zdjęć w stereoskopowe. A może to wina zakładu fotograficznego, technik nie mając oryginalnej kopiarki, zrobił stereoskopowe “odbitki” według jakiegoś własnego “patentu”, który dał wyjątkowo marny efekt?
Chcemy zaprezentować Państwu kilka slajdów z “wołomińskiej” kolekcji. Zarówno w formie 2D, jak w wersji anaglifowego 3D. Slajdy przeszły cyfrową renowację. Poza wadami, które powstały przy kopiowaniu (czy wywoływaniu), miały liczne zarysowania, czasem nieznaczne odpryski emulsji. Aby uczytelnić obraz na potrzeby tej prezentacji, czasem trzeba było, niestety, nieco “poprawić” autora zdjęć. Zestaw pochodzi ze zbiorów KinoHistoria.