Autochromy stereoskopowe (3D)

Stereoskopia

Zanim przejdziemy do autochromów stereoskopowych powiedzmy trochę o samej stereoskopii. W 1838 roku Sir Charles Weatstone zaprezentował światu skonstruowany przez siebie aparat, w którym płaskie rysunki stawały się w czasie oglądania trójwymiarowe. Aparat ten nazwał stereoskopem. I choć przestrzenny obraz był iluzją, którą tworzył w korze wzrokowej mózg oglądającego, to ta sama iluzja wciąż działa na nas w supernowoczesnych kinach.

Stereoskopia wymagała dostarczenia do kory wzrokowej dwóch obrazów. Tak jak dzieje się to w przypadku naszych oczu. Każde oko widzi świat ze swojego punktu widzenia. Oczy oddziela od siebie zaledwie kilka centymetrów, ale to wystarcza, aby każde widziało go trochę z innego punktu widzenia. Mózg “oblicza”, porównuje obrazy, ustala wysokości, szerokości, grubości. W korze wzrokowej tworzy przestrzenny model dzięki któremu świat, który widzimy nie jest płaski.

Stereoskopia w pewnym sensie “oszukuje” nasz umysł. Dostarcza mu dwa obrazy wykonane aparatem z dwoma obiektywami, oddzielonymi od siebie mniej więcej tak, jak nasze oczy. Zdjęcia wyglądają pozornie identycznie, ale jak przyjrzymy się uważniej okaże się, że na prawym widać więcej z prawej strony, a na lewym z lewej (zdjęcia z przesunięciem). Nieco inne są też kąty widzenia. Np. na jednym zdjęciu gałąź może znajdować się tuż obok pnia drzewa. Na drugim lekko go przesłaniać.

Stereoskopowe aparaty fotograficzne

Aparat fotograficzny do 3D
Stereoskopowy aparat fotograficzny, Glyphoscop. Z kolekcji KinoHistoria

Już w I połowie XIX wieku produkowano dwuobiektywowe stereoskopowe aparaty fotograficzne. Piękne, kunsztownie wykonane w drewnianych obudowach wymagające statywów i mniejsze, całe metalowe dla fotografii “turystycznej”. Noszone w zgrabnych skórzanych futerałach z paskiem na ramię. W torbie znajdowały się przegródki dla małych metalowych kasetek. Pod ochronną cienką metalową zasuwką skrywały szklane płytki powleczone światłoczułą emulsją. Zabezpieczenie wysuwano dopiero po włożeniu do aparatu, a wsuwano z powrotem, gdy kasetę z aparatu wyjmowano do wywołania. Zdjęcia – diapozytywy wywoływano w domu, zgodnie z instrukcją na pudełku, lub oddawano do zakładu fotograficznego.

W początkach XX wieku zdjęcia w 3D były niezwykle popularne. W sprzedaży znajdowały się najprzeróżniejsze modele stereoskopów. Od małych rozkładanych podróżnych, które mieściły się w kieszeni, do pięknych salonowych stereoskopów szafkowych. Dla szerokiej publiczności otwierano w miastach wspaniałe fotoplastikony, w których siedzący na okrągłych stołkach widzowie, udawali się w dalekie podróże. A dzieci ledwie dawały się odciągnąć od czarodziejskich okularów wystających z tajemniczej okrągłej drewnianej rotundy stereoskopu pachnącego pokostem i politurą z szelaku. W Warszawie przełomu wieków XIX i XX odnotowuje się dwa takie przybytki umieszczone w w przestronnych śródmiejskich kamienicach.

W kolorze i w 3D

Bracia Lumière  postanowili wykorzystać swój wynalazek barwnej fotografii (więcej o nim tutaj) także do zdjęć przestrzennych. Nic nie stało na przeszkodzie, aby mikrogranulkami pokrywać też płytki do fotografii stereoskopowej. Oglądany na zdjęciach świat mógł być już nie tylko kolorowy, ale i trójwymiarowy!

Autochromy stereoskopowe po prostu są niesamowite. Żyjący 100 lat temu ludzie i ich świat wydają się tak bliscy, jak na wyciągnięcie ręki. Aż chciałoby się zajrzeć dalej za krawędzie zdjęcia. Iluzja jest czasem tak silna, że na ekranie komputera chce się przesunąć kursor o 180°

Było pięknie, ale były i problemy. Aby zrobić dobre zdjęcie trzeba było dobrze określić długość naświetlania płytki. Do tego służył światłomierz. Światłomierz został wynaleziony przez Anglika Alfreda Watkinsa jeszcze w 1890, ale dostosowany był do “normalnej” czarno-białej fotografii. Do autochromów zbudowano specjalny światłomierz, który uwzględniał ich specyfikę. Jednym z producentów był ten sam Alfred Watkins, wynalazca i fabrykant światłomierzy. Autochrom potrzebował więcej światła, które musiało “przebić się przez szklaną płytkę i wszystkie warstwy, a przede wszystkim barwny filtr mikrogranulek skrobi ziemniaczanej. Autochrom wkładano do aparatu odwrotnie niż płytki do fotografii czarno-białej. Szkłem w stronę obiektywu.

Wrażliwy autochrom

Autochrom był nadmiernie wrażliwy na kolor niebieski (tak było w przypadku wszystkich panchromatycznych emulsji w tym czasie). Stosowano więc żółty filtr na obiektywach aparatu. Należało być ostrożnym przy ładowaniu płytek do aparatu, jak i w czasie procesu wywoływania. Autochromy wywoływano tak samo, jak zwykłe zdjęcia. A firma Lumière sprzedawała chemikalia używane w procesie wywoływania np. Quinomet (Metol Hydroquinone).

Proces wywoływania autochromu stereoskopowego, w przypadku stosowanej wówczas od niedawna emulsji panchromatycznej, wymagał całkowitej ciemności. Jednak najlepszym rozwiązaniem było użycie bardzo ciemnego światła, które było bezpieczne dla autochromu. Nieumiejętne postępowanie skutkowało np. pojawieniem się zielonkawego odcienia.

Emulsja potrafiła się też zaginać i fałdować na krawędziach. Ważne było przestrzeganie czasu trwania poszczególnych etapów procesu. Służyły do tego specjalne czasomierze z dzwonkiem.

Autochrom najpierw wywoływano do negatywu. Następnie negatywowy obraz rozpuszczano w roztworze nadmanganianu. Później płytkę wystawiono na działanie białego światła, które oddziaływało na nie odsłonięty wcześniej halogenek srebra. Potem zdjęcie wywoływano po raz drugi i utrwalano. Aby poprawić kolory stosowano kąpiel oczyszczająca. Na koniec płytki były lakierowane. Najlepiej było oprawić je jako slajdy do latarni magicznej lub stereoskopu. Nakrycie strony z obrazem drugą szybką i oklejanie brzegów chroniło zdjęcia przed uszkodzeniami mechanicznymi i kontaktem z powietrzem.

Produkcja szklanych płytek zakończyła się ok. 1932 r. Wraz z wprowadzeniem ciętej celuloidowej błony. A szklane autochromy wyparła ostatecznie błona fotograficzna typu Lumicolor (też patent rodziny Lumière). Przeznaczona do barwnej fotografii. Rok 1935 stał się więc kresem wielkiej kariery autochromów.

Stereoskopy do autochromów

 

Trójwymiarowe autochromy stereoskopowe można było oglądać w zwykłym stereoskopie o odpowiednim rozmiarze ramki na slajd. Obraz jednak był odwrócony. Można było autochrom odpowiednio “przerobić”, ale odbywało się to kosztem jakości obrazu. W 1908 roku Jules Richard, francuski wynalazca i producent z branży stereoskopowej, skonstruował urządzenie przeznaczone specjalnie do oglądania przestrzennych autochromów. W okularach stereoskopu poza soczewkami umieszczono pryzmaty, które odwracały obraz.

francuski stereoskop do autochromów
Stereoskop do autochromów, Jules Richard. Ze zbiorów KinoHistoria

Na łasce czasu...

Mocno uszkodzony autochrom
Mocno zniszczony autochrom. Ze zbiorów KinoHistoria

 

Na koniec trochę kilka przykładów uszkodzeń, na które narażone były autochromy. Oto skan autochromu, który nie miał szczęścia. Wilgoć, światło i czas wiele mu odebrały.

Częściowo uszkodzony autochrom
Przykład częściowej destrukcji barw. Ze zbiorów KinoHistoria

Niekiedy jedna połowa przetrwała w lepszym stanie niż druga.

Autochrom całkowicie zniszczony przez wilgoć
Całkowicie zniszczony autochrom. Ze zbiorów KinoHistoria

Czasem autochrom ulegał całkowitemu zniszczeniu. Z barwnego zdjęcia pozostawało jedynie kolorowe szaleństwo malarza abstrakcjonisty. Co nawet ma przedziwny urok.

Fragment zniszczonego autochromu
Mały fragment zachowanego obrazu

Dzięki gdzieniegdzie zachowanym szczątkom obrazu, możemy przypuszczać, że zdjęcie przedstawiało śródziemnomorską przyrodę.

Na koniec optymistycznie

Dom w Mentonie, Francja. Autochrom
Willa w ogrodzie, Menton
Hotel w Mentonie, Francja. Autochrom
Hotel Winter Palace, Menton
Park w Nicei, slajd do stereoskopu szafkowego, autochrom
Nicea

Zapraszamy także do dwóch galerii z przykładami autochromów pochodzących z kolekcji KinoHistoria